Kolejny przykład scramblera, który za pomocą kilku ruchów szlifierką, przeszedł małą, ale myślę konkretną metamorfozę.
Motocykl oryginalnie wychodzi z Chińskiej fabryki Longija, którą ja znam głównie z produkcji wszelkiego rodzaju skuterów. Nie małym zdziwieniem więc było, gdy Romet w 2016 na targach w Kielcach, zaprezentował ten motocykl, oczywiście pod wsłasną nazwą, Romet SCMB 250.
Ciekawe, klasyczne kształty motocykla w troszkę pomieszanym stylu. Z jednej strony, co sugeruje nazwa, miał to być scrambler. Natomiast pola numerowe, kształt jednoosobowej kanapy, sugerował cafe racera. Może właśnie to pomieszanie styli, powodowało jak często motocykl ten poddawany był różnorakim modernizacją. Nie przypominam sobie, bym miał okazję sprzedać ten motocykl w oryginalnym stanie. Praktycznie każdy motocykl był prędzej czy później przerabiany. Masę przeróbek widziałem też po za granicami naszego kraju. Motocykl ten dostępny był nie tylko na rynki azjatyckie, w Europie występował m.in we Włoszech pod nazwą Italjet Buccaneer 250i. Tam właśnie pierwszy raz zobaczyłem inspiracje do przeróbek prezentowanej tu maszyny.

Prawie seryjny custom
SCMB okazał się bardzo wdzięczną do przeróbek maszyną. Po pierwsze lakier. Białe elementy nadwozia osadzone na czerwonej ramie… to już wygląda dobrze. Pierwszy krok, nieco więcej tej ramy wyeksponować. Wyleciały więc wszelkie zbędne elementy dodawane przez producenta. Usunąłem pola numerowe, cały oryginalny zadupek, osłonę łańcucha oraz plastikową osłonę ramy. Nabierał kształtu, ale jeszcze mało.

Po usunięciu błotnika i jego mocowania, pasowało by gdzieś wcisnąć lampę. Tuż pod siedzeniem, w ramie wyciąłem więc miejsce na pasek ledowy, w którym zintegrowane był światła pozycyjne, stop i kierunkowskazy. Godzinka walki ze szlifierką, pilnikami ręcznymi, ale efekt uważam za bardzo dobry. Z ramy pomocniczej usunąłem też całe wypełnienie, w którym siedział między innymi akumulator. Do tego wyleciały obie osłony boczne. Nad tylnym kołem zrobiło się więcej miejsca, motocykl optycznie zrobił się wyższy, co jakże pasuje scramblera. Wyeksponowałem też w ten sposób centralny amortyzator.

Sam akumulator powędrował pod zbiornik paliwa. Wymagało to wspawania tam skrzynki na ów baterię, ale nim to, trzeba zrobić miejsce. Wywaliłem więc ogromną puszkę filtra powierza, na której miejsce wleciał stożkowy filtr powietrza. Maszyna dzięki temu na pewno brzmiała ciekawiej przy każdym odwinięciu manetki gazu, wydaje mi się jak by trochę lepiej zaczął chodzić.
To by było w zasadzie tyle. Pozostały tylko detale, jak lusterka montowane na końcach kierownicy. Bandaż termiczny na kolektorze wydechowym i wisienka na tym torcie, tablica rejestracyjna montowana na wahaczu. W gruncie rzeczy, cała przeróbka to raptem kilka godzin przyjemnej pracy, a efekt końcowy jest myślę, naprawdę satysfakcjonujący. Tani seryjny motocykl, przy niewielkim nakładzie pracy i pieniędzy, staje się pełnoprawnym customem.
Technikalia
Ciekawy wygląd i łatwość przeróbek to nie wszystko. Motocykl jest dobrą bazą do przeróbek z uwagi na aspekty techniczne. Widlasty silnik o pojemności 250ccm to tak naprawdę wierna kopia konstrukcji znanej z Yamahy Virago. Jednostka dysponuje mocą ok 19KM. Nie ma tu mowy o szalonych osiągach, ale niewysilona konstrukcja odwdzięczy się raczej bezawaryjną eksploatacją. Mało pali, osiągi wystarczające na mieście, i da radę do podmiejskiego crusingu.

Na pochwałę zasługuje układ hamulcowy, wybitnie mocny jak na tak, bądź co bądź słabą jednostkę napędową. Na przodzie wylądował cztero-tłoczkowy zacisk montowany radialnie. Z tyłu natomiast pływający zacisk jednotłoczkowy.
Galeria:














Komentarz do “Romet SCMB 250”
Super ?