Dziś przedstawię Wam mój pierwszy, kompleksowy, ale dość tani projekt przeróbki motocykla. Pacjent to bardzo budżetowy motocykl, Romet Ogar Caffe z 2016, a przerabiałem go w moim ulubionym stylu scramblera.

Romet Soft Chopper moim zdaniem to jeden z najgorszych pojazdów, jakie trafiły do Polski, importowane przez markę Romet. Czego oczekiwać po fabrycznie nowym pojeździe w cenie 4 tys. zł? Paradoksalnie genialnego silnika. Jest to wierna kopia jednostki Hondy CG. Banalnie prosta, przez co przy regularnej wymianie oleju i regulacji zaworów, silnik ten będzie pracował długo i bezawaryjnie. Brakuje mu jednej rzeczy, mianowicie wałka wyrównoważającego. W Azji, gdzie prędkości przelotowe oscylują bliżej 60km/h, nie stanowi to większego problemu. W Polsce bądź co bądź, może nie powinniśmy, ale jeździmy zdecydowanie szybciej. Ile razy spotkaliście się z zapytaniem: „czy ta maszyna wyprzedzi tira”, albo „czy rozpędzi się do 100km/h”. Oczywiście, że się rozpędzi, ale wibracje temu towarzyszące wpływają na każdy element nadwozia. Pękające od wibracji plastiki, rozkręcające się elementy osprzętu, i permanentnie pękająca żarówka lampy przedniej. Standard.
Idealna baza do przeróbek?
Nie ma takiego problemu, z którym nie szło by sobie poradzić, wady której nie można było zniwelować. Najważniejsze, jak mam „ciąć” fabrycznie nową maszynę, fajnie by była ona przystępna cenowo. Mój Ogar pochodził z najgłębszych zakamarków Rometowych garaży. Swego czasu wożony po wystawach, zmacany przez setki osób, zaniedbany i raczej ciężki do sprzedania jako salonowa nówka. Na moje potrzeby jednakowoż pasował. Do tego wspomniana prostota konstrukcji, dotyczyła nie tylko silnika, ale i całego nadwozia. Jako baza do zbudowania klasycznego scramblera, idealnie!

Chiński pojazd + chińskie części = tania zabawa
Wszystkie użyte do przeróbki motocykla części pochodzą z innych pojazdów Romet, lub z hurtowni specjalizujących się w pojazdach z chin. Co tu dużo mówić, było tanio. Najdroższy w całej tej zabawie jest więc czas mojej pracy. Kilkadziesiąt godzin wiercenia, spawania, szlifowania, kombinowania jak przerobić by było ok. Wszystkie użyte do przeróbek części, zamknęły się w koszcie ok 1000zł.
Jak wspomniałem już wcześniej, klasyczny scrambler i prosta, wdzięczna do przeróbek baza motocykla, kluczem do budżetowych przeróbek. Co mam na myśli?
Seryjne metalowe błotniki, są wręcz idealne do przeróbek. Z błotnika przedniego wyciągałem jednie oryginalne boczne mocowania do lag. Nie były już potrzebne, powędrował on wyżej, zamocowany do półki dolnej przedniego zawieszenia. Nagwintowane otwory w półkach występują seryjnie (często np. pod „oczka” mocowania linek), wystarczyło nawiercić dwa otworki w błotniku i dobrać śrubki z gumowymi podkładkami (by zniwelować wibracje). Błotnik z tyłu, sprawa jeszcze łatwiejsza. Chciałem by był króciutki i wystawał delikatnie za kanapę. Zamontowaną na nim lampę z kierunkami wyrzuciłem, co pozostawiło otwory. Te były idealnie na szerokość z dotychczasowymi, na których ów błotnik się trzymał. Wystarczyło więc wcisnąć go pod kanapę, jako otwory montażowe wykorzystując te po kierunkach. Pasuje idealnie, jak by chińczyk przewidział taką opcję
Zabieg z modernizacją błotników miał na celu optycznie podniesienie motocykla. Z przodu na lagi nałożyłem jeszcze gumowe nakładki. Z jednej strony, by wyglądały na grubsze, z drugiej zabezpieczyć przed uszkodzeniem od brudu uszczelniacze (motocykl do jazdy również w terenie) Tylne zawieszenie podniosłem na daną chwilę, prostymi adapterami. Zawias poszedł ok 3 cm do góry. Taka zmiana wymusiła też zmianę zębatki przedniej na większą, by łańcuch nie szorował o wahacz.

Nie tylko wygląd, liczy się moc !
Wspomniana wcześniej większa zębatka, konkretnie 17 zębów zamiast 15, to redukcja osiągów takiego motocykla, zwłaszcza jeśli chodzi o przyśpieszenie. Z drugiej strony, zauważalnie spadają obroty silnika przy prędkościach przelotowych, więc silnik mniej wibruje, niewątpliwy plus w przypadku Ogara. Pozostaje tylko obawa, zmniejszenia prędkości maksymalnej z uwagi na niewystarczającą moc (ok 11KM i 10Nm)
Rozwiązaniem było zamontowanie cylindra 150ccm i oczywiście adekwatna modyfikacja gaźnika, by wszystko ze sobą grało. Pojawi się pytanie, czy przeróbka ta jest bezpieczna dla silnika? Owszem. Chińczycy produkują silnik na bazie CG w kilku pojemnościach. 125 to bardziej europejski wymysł, a domyślnie wychodzi jako 150 właśnie.
Będąc przy silniku, trzeba też zadbać o wylot spalin. Zdecydowałem się na drobne przeróbki seryjnego wydechu. Pierwszy plan był, puścić wydech górą tuż od siedzeniem, jak to często w scramblerach się spotyka. To by się wiązało ze sporą ilością modyfikacji, rezygnację z dźwigni kopnika, na którego pozostawieniu mi zależało. Postawiłem na proste przeróbki. Puszkę skróciłem o zwężenie na końcu, i nawierciłem otwór w ostatniej z komór, dzięki temu poprawił się dźwięk. Nie chodziło o głośność, ale o takie charakterystyczne, z braku lepszych epitetów „pierdzenie”. Do tego kolektor dolotowy lekko przespawany, by końcówka była zadziornie zadarta ku górze. Na koniec klasyka, owijka bandażem termicznym. Z jednej strony poprawia wygląd, z drugiej zakrywa moje niezbyt efektownie wyglądające spawanie.

The final touches
Zbiornik i osłony boczne oddałem do lakierowania, z kolorem pochodzącym z palety Volvo. Kanapa została obszyta w dwóch kolorach. Brązowe siedzisko, z czarnymi bokami. Oryginalny zestaw wskaźników pochodzi z Romet R250. Zamiast trzech puszek, pojedynczy zegar z elektronicznym wyświetlaczem poziomu paliwa i biegów.
Z detali. Z tyłu malutka ale wydajna lampa led, pochodząca z Johnny Pag Malibu. Kierunkowskazy łezki, również w technologii led. Czerwony przewód wysokiego napięcia, dla kontrastu z logotypami na silniku. Oczywiście słabej jakości, oryginalne opony szosowe, podmieniłem coś lepiej sprawdzającego się w lekkim terenie.

Jak wyszło?
Finalnie myślę, że wyszło całkiem nieźle. Najbardziej satysfakcjonujący w przeróbce, był fakt jak mało musiałem wymienić. Oryginalne elementy wymagały tylko trochę pomysłu na przeróbkę, więc motocykl mało odbiega od oryginału, a różnica ogromna. Potwierdzeniem atrakcyjności projektu, jest fakt jak szybko udało mi się go sprzedać, a sprzedawać go nawet nie chciałem. Trafił mi się klient z przypadku. Chciał zakupić seryjnego, nowego Ogara, również z chęcią przeróbek. Mój projekt spodobał mu się na tyle, że finalnie właśnie nim wyjechał ode nie z salonu. Trochę przykro, nie zdążyłem najeździć się tym motocyklem. Nie mniej, zrobiło się miejsce w garażu na kolejny projekt !






Sesja:


