Tuż przed świętami stałem się „szczęśliwym” posiadaczem skutera 50ccm… ot taki prezent świąteczny. Po co mi sprzęt dla nastolatków? Powodów jest kilka, co postaram się wam tutaj przedstawić. Zacznijmy od przedstawienia ów delikwenta.
Barton Scalpel.
Skuter oczywiście 100% produkcji chińskiej. Wyprodukowany został w 2020r, zarejestrowany po raz pierwszy rok później. Według informacji od sprzedającego, był on drugim właścicielem, użytkownikiem natomiast syn. Młodzieniec zrobił 1200km od nowości, zaliczając niegroźnego szlifa na lewą stronę. W zasadzie przebieg sugeruje dopiero co dotarcie silnika, który wciąż odpala, nie ma jednak mocy. Podobno mechanik powiedział, że jest do wymiany jakiś moduł. Ten z kolei uszkodzony został podczas próby założenia systemu alarmowego. Usterka nie została usunięta, gdyż kolizja na skuterze spowodowała niechęć do takiego środka transportu, więc stał sobie kilka lat nie używany. Na Facebookowym marketplace pojazd wystawiony był za 1200zł, przeceniony z 1500zł. Bez żadnego targowania, zadzwoniłem jedynie i usłyszałem cenę 500zł. No jakże mógłbym nie skoszystać z takiej okazji!!!
Pierwsze wrażenie
Podczas oględzin które trwały jakieś 5 minut (z czego 3/4 trwała droga z garażu, w którym stał, do mojego auta) i szybkiego wywiadu ze sprzedającym, domyślałem się co mnie czeka. Po pierwsze właściciel przyjechał innym skuterem (Piaggio Liberty 125) na którym to zamontowany był pokaźny kufer, uzywany w cateringu. Pochwalił się, że jedzienie rozwozi, ale oczywiście przedmiot sprzedaży w działalności tej nie był wykorzystywany,bo był za wolny. To wskazówka nr. 1
Gdy składałem przyczepę do transportu, sprzedający zainteresował się, czy świadczę usługi transportowe. Przydał by się mu taki kontakt, gdyż jak złapał gumę ostanio, swoim Piaggio oczywiście, nie mógł namierzyć pomocy. To wskazówka nr. 2
Pytałem też kilkukrotnie o przebieg. Informując do czego pojazd będzie mi służył, więc odpowiedź nie ma znaczenia na rezultat naszej transakcji. Czy to oby na pewno jedynie 1200km ? Odpowiedź była twierdząca, a stan wynika z kolizji, i bardzo długiego postoju.
Ok, Umowa podpisana, zawrotna kwota przekazana. Brak dowodu rejestracyjnego i oc… nie ma problemu, jeździć tym nie mam zamiaru, oc do końca roku, a na odbiór dowodu umówimy po święcach.
Inspekcja warsztatowa.
Na nieco bardziej wnikliwe oględziny zaprezentuję w formie wideo. To co zobaczycie, to dosłownie pierwsze bardziej wnikliwe spojrzenie na ten pojazd.
Co wiemy na tą chwilę
Jeśli pojazd ma 1200km, a lagi ciekną, to pech, albo kolizja czołowa. Podejrzewam, z uwagi na ruchomą kolumne kierownicy (luzy mogły powstać w tak nowym sprzęcie, ale bez przesady), wymienona została skrzywiona sztyca, po czym źle skręcona (nie wiem czemu mechanicy mają z tym problemy?!?)
Zmatowiałe lampy, rdza na ramie, czy zarysowania w charakterystycznych miejscach, i mam pewność, że motocykl był wykoszystywany zarobkowo. Druciarstwo widoczne w naprawach, bo nie ma czasu, a pojazd musi pracować.
Właściciel mówił że niedawno miał problem z tylną oponą, wspominając o Piaggio. Myślę jednakowoż, że pomyliły mu się pojazdy, wskazówka nr.2. Natomiast wskazówka nr. 1, za mało mocy. Moduł nie został uszkodzony, pracuje i ma się dobrze. Nieudolna próba odblokowania powoduje takie efekty braku mocy, jakie skuter ma obecnie, czyli próba zdjęcia czujnika prędkości. Montaż alarmu ? Przecież wiązka ma seryjnie przygotowaną kostkę w tym celu !
Dla mnie, do nagrań taki pojazd do strzał w dziesiątkę, tym bardziej cieszy mnie zakup, dzięki temu mam na niego jeszcze ciekawszy plan. Dla laika który miał by to kupić w nadziei na jeżdzący pojazd do „taniej” naprawy… spora wtopa. Rozumiem ściemnianie sprzedającego, jeśli mowa by była o konkretnej kwocie, nie kilkuset złotych.
Dowód odebrany, zerknijmy na CEPIK
Po oględzinach jestem pewien swego. Pojazd jeździł po Warszawie rozwożąc żarcie. Uzytkowany w każdych warunkach. Uczestniczył też w kolizji, dlatego też wymieniono też nieudolnie niezbędne elementy, w tym nowy licznik. Gdy odebrałem dowód, z ciekawości zerknąłem sobie w CEPIK, a informacje tam zawarte pozwalają mi przypuszczać, iż zapomnienie tego dokumentu mogło nie być dziełem przypadku, ale to już opowieść na kolejnego vloga.
Póki co, zabieram się za rozbieranie sprzętu, i dalszą weryfikację stanu, co pokażę na kolejnym filmie/wpisie.